„Mleko się rozlało”, czyli co dalej z Bezpiecznym Kredytem?

Wprowadzenie programu „Bezpieczny Kredyt 2%” miało zauważalny wpływ na rynek nieruchomości w Polsce. Zgodnie z przewidywaniami jego krytyków – spowodowało wzrost cen mieszkań. Jednak efekt ten był na tyle silny, że przerósł oczekiwania nawet tych, którzy byli negatywnie nastawieni do programu. Ceny zaczęły rosnąć od samej zapowiedzi BK2%, a gdy w lipcu ruszyły dopłaty, było jeszcze gorzej. W mieszkaniówce znowu jest bardzo drogo. Powstaje więc pytanie – co dalej z programem Bezpieczny Kredyt 2%? Czy rząd powinien go zamknąć, kontynuować czy może zmodyfikować?

Jak Bezpieczny Kredyt wpłynął na sytuację na rynku?

Dynamiczne wzrosty cen zaczęły się jeszcze przed startem BK2%, a po wprowadzeniu programu rynek zaczął notować rekordy. Na przykład, tuż po uruchomieniu programu, ceny mieszkań w Warszawie wzrosły o 5%, w Krakowie o 7%, a we Wrocławiu o ponad 6% – i to wszystko w ciągu zaledwie dwóch miesięcy. Czy tak właśnie wygląda cel programu – zwiększenie dostępności lokali mieszkalnych?

Wzrost cen był z jednej strony reakcją na nastroje, a z drugiej na realnie wzmożony popyt. W ten sposób program przyczynił się do zmniejszenia podaży mieszkań na rynku. Liczba unikalnych ofert na mieszkania używane wyraźnie zaczęła się zmniejszać w kilku tygodniach od uruchomienia programu. Spadająca podaż przy dużym popycie to idealne warunki dla rosnących cen.

Na pewno zadowoleni z Bezpiecznego Kredytu mogą być deweloperzy. Przed ich biurami sprzedaży znowu ustawiły się kolejki. Na tyle długie, że mogli to szybko przełożyć na korektę cen w górę. Po okresie posuchy wywołanym wysokimi stopami procentowymi, dla branży nareszcie przyszedł czas żniw. Jednocześnie firmy deweloperskie niekoniecznie są zainteresowane zwiększaniem podaży nowych mieszkań, czyli rozpoczynaniem inwestycji. Wynika to m.in. z tego, że sytuacja jest niepewna. Obecny boom został spowodowany programem BK2% i jeśli program ten straci dynamikę (o czym napiszemy za chwilę), rynek ponownie może wpaść w stagnację.

Co do przyszłości programu „Bezpieczny Kredyt 2%”, to jeśli chodzi o stan faktyczny, mamy zainteresowanie dopłatami przekraczające optymistyczne, rządowe prognozy. Z jednej strony jest to potężny impuls dla rynku, z drugiej – nie wiadomo, czy budżet BK2% to udźwignie. Jeśli rząd nie zdecyduje się go rozszerzyć, to środki przeznaczone na lata 2023 i 2024 szybko zostaną wyczerpane. To z kolei oznaczałoby uśpienie programu do roku 2025. Być może rząd (jaki by nie był po wyborach) zdecyduje się dosypać środków na kredyty z dotacją, jeśli będzie się to opłacało wizerunkowo.

Należy sobie jednak postawić pytanie, czy powinno do tego dojść. Celem „Bezpiecznego Kredytu 2%” było zwiększenie dostępności mieszkań, tak aby młode osoby, nie mające jeszcze mieszkania, w końcu miały szansą na nabycie własnego M. Jednak program doprowadził do tak dynamicznego wzrostu cen, że długofalowo możemy już raczej mówić o spadku dostępności mieszkań. Tym bardziej, iż grupa beneficjentów programu jest ograniczona, więc skorzystali nieliczni, a zapłaci za to większość. Trzeba też pamiętać, że rynek nieruchomości zawsze ochoczo podchodzi do perspektywy podwyżek cen, za to niechętnie do przecen. Z tego względu nie wiadomo nawet, czy cenowa górka wywołana BK2% zostanie skorygowana, gdy program straci impet, czy może rynek zamrozi wysokie ceny w oczekiwaniu na kolejny impuls.

Optymalnym scenariuszem wydaje się wygaszenie programu. Ogólny jego wpływ na rynek mieszkaniowy wydaje się negatywny. W momencie, gdy niemal w całej Europie mieszkania tanieją, u nas kontynuowany jest mocny trend wzrostowy. Niestety odwoływanie już uruchomionych transferów pieniężnych to decyzja, która może nie przysporyć politykom popularności. Jest więc spora szansa, że nikt nie będzie miał odwagi zamknąć BK2%. Być może jednak program straci moc spontanicznie – ceny za metr kwadratowy mieszkania osiągną taki pułap, iż nawet osoby, którym przysługuje rządowa dopłata do kredytu, poczują, że to nie jest dobry moment na zakup mieszkania. Niezależnie od tych domysłów, na horyzoncie widać kolejne zagrożenia, jak chociażby proponowany przez opozycję kredyt 0% czy dopłaty do czynszów najmu.

author

Podobne artykuły